Krakowskie gołębie

Krakowskie gołębie - zmora, czy urok miasta? Co sądzą o nich turyści i sami krakowianie? Posłuchajcie naszej jedenastoletniej reporterki, mieszkanki Krakowa:

Co jest naturalną atrakcją turystyczną Krakowa?

Gołębie! Przyjezdni są zapatrzeni na żywy teatr, który rozgrywa się codziennie na rynku. Dokarmiają ptaki, a nawet pozwalają im sobie wchodzić na ręce. Robią sobie zdjęcia z gołębiami i zazdroszczą krakowianom takiej ich ilości. Uradowani patrzą to tu, to tam na latające ptaki. Dla turystów Kraków nie byłby taki sam bez gołębi i często nie rozumieją krakowian, którym ptaki przeszkadzają.

Jak wygląda poranna gimnastyka mieszkańców Krakowa?

Uwaga w prawo! Skłon, szybko w tył. Dobra, za rogiem czysto. Jednak nie! To się nazywa zderzenie z gołębiem! Dla wielu krakowian gołębie są bardzo problematyczne. Na przykład idziesz do pracy w nowej białej koszuli, a tu nagle pac! Wleciał w ciebie obłocony gołąb i koszula do wymiany. Poza tym to żadna frajda każdego dnia myć balkon zabrudzony przez gołębie. Nawet w domu nie można spokojnie odpocząć, bo w szybę puka nieplanowany gość. Czy krakowianie znajdą kiedyś porozumienie z gołębiami? Właśnie na to pytanie mieszkańcy od lat próbują odpowiedzieć.

Dla naszego zdrowia

Lekarze drapią się po głowie co począć z gołębiami. Przenoszą wiele niebezpiecznych chorób. W dodatku przez nieodpowiedzialne zachowanie niektórych ludzi, te choroby mogą zacząć się rozprzestrzeniać. Gołębie często gubią chętnie zbierane przez dzieci pióra, na, których również znajdują się niebezpieczne dla zdrowia drobnoustroje. Poza tym gołębie wprost uwielbiają przelatywać koło naszych twarzy, co jest dla nas bardzo niebezpieczne.

Z punktu widzenia prezydenta miasta

Nasz prezydent wobec gołębi ma dylemat. Z jednej strony turystyka dzięki gołębiom rozwija się w zastraszającym tempie. Z drugiej strony niszczą ważne krakowskie zabytki i mogą być niebezpieczne dla zdrowia. Jak się je zlikwiduje całkiem, to turystyka będzie się wolniej rozwijać, co będzie miało znaczący wpływ na gospodarkę. Jednak jak się zdejmie wszystkie siatki i kolce, to kamienice będą całe białe, a po rynku nie będzie się dało chodzić. Czy jest sposób, żeby zadowolić wszystkich?

Jak widzą to wszystko same gołębie?

Dla gołębi Kraków to raj na ziemi. Nie mogą narzekać tu na brak towarzystwa, i mają tu swoje własne restauracje, które dla nas ludzi to są stoiska z obwarzankami. Kraków stał się wręcz dla polskich gołębi stolicą! W przeciwieństwie do krakowian, gołębie czują, że są tu potrzebne.

Trudno w to uwierzyć!

W dawnym Krakowie nie było gołębi! Stanisław Wyspiański, wielki krakowski artysta, przechadzając się ulicami europejskich miast zobaczył gołębie i pomyślał, że to piękne ptaki i szkoda, że w Krakowie ich nie ma. Wtedy jeszcze nie wiedział, że jego marzenie się spełni. Ach, gdyby Wyspiański mógł dziś zobaczyć krakowski rynek... Pewnie byłby dumny z tego, że te wspaniałe ptaki zasiedliły się w jego rodzinnym mieście. Jeśli chcecie dowiedzieć się o Stanisławie Wyspiańskim zajrzyjcie do naszej bezpłatnej książeczki Staszkowa wyprawa śladami Stanisława.

Gołębie, a może rycerze?

Jedna z legend mówi, że krakowskie gołębie to zaklęci przez złą wiedźmę rycerze. Książę Henryk IV podpisał umowę z czarownicą w zamian za pieniądze potrzebne do jego koronacji, a wiedźma zamieniła jego rycerzy w gołębie. Po powrocie Henryka z długiej wyprawy gołębie miały ponownie stać się rycerzami. Jednak Henryk nie otrzymał zgody na koronacje i rycerze są gołębiami po dzisiejszy dzień. Chcecie pokolorować gołębia? Legendę i kolorowankę znajdziecie na stronie Zaczarowane gołębie.

Podsumowanie

Bez gołębi Kraków dla wielu nie byłby tym samym miastem. Jednak trzeba ograniczyć ich ilość. Trzeba zabezpieczyć ważne dla Krakowa miejsca, ale także zadbać o same ptaki tak, żeby przyszłe pokolenia mogły się nimi cieszyć tak samo jak my.


Autor:
Data dodania:
Wczytuję komentarze ...
cancel