Przewodnik po Opactwie Benedyktynów w Tyńcu

miniaturka
Na Wzgórzu Tynieckim ludzie mieszkali już bardzo dawno temu – jeszcze zanim urodził się Jezus Chrystus. Archeolodzy znaleźli należące kiedyś do niech przedmioty – można je zobaczyć w klasztornym muzeum. Po jakimś czasie pierwsi osadnicy przeprowadzili się w inne miejsce i wzgórze opustoszało.

Wiele lat później król polski Kazimierz Odnowiciel zaprosił na Wzgórze Tynieckie Benedyktynów. Benedyktyni, nazywani czarnymi mnichami (z powodu koloru ich ubrań – habitów) wybudowali kościół i klasztor w którym mieszkali i pracowali. Pierwszy kościół zbudowany przez Benedyktynów zniszczyli Tatarzy, jego fragmenty można zobaczyć w sali romańskiej klasztornego muzeum. Znajdują się tam ozdobne kapitele, czyli górne części kolumn, które podtrzymywały dach pierwszego kościoła. Na dekoracjach kapiteli znajdują m.in. liście, figury geometryczne i zwierzęta – lwy i gryfy (półosły, pół lwy).

Tynieccy Benedyktyni na swoich patronów – opiekunów wybrali św. Piotra i św. Pawła – ich symbole: klucze (św. Piotr strzeże wejścia do Nieba) i miecz (św. Paweł został nim ścięty) umieścili na swoim herbie - można go zobaczyć np. na bramie wejściowej do opactwa), natomiast posągi świętych możemy zobaczyć po bokach wejścia do kościoła. Warto zwrócić też uwagę na klamkę kościoła w kształcie ryby – to symbol Jezusa Chrystusa, ale także Św. Piotra, który zanim został uczniem Jezusa był rybakiem.

Hasło Benedyktynów to ora et labora czyli módl się i pracuj – dlatego mnisi nie tylko modlili się, ale i pracowali. Ich głównym zajęciem było przepisywanie książek. W tamtych czasach nie było drukarni ani kserokopiarek – benedyktyni musieli ręcznie przepisywać książki, przerysowywać ilustracje. pomieszczenie w którym to robili nazywało się skryptorium. Przepisywanie ksiąg wymagało wielkiej dokładności i bardzo dużo czasu – skopiowanie jednej księgi mogło trwać nawet kilka lat, dlatego o trudnej i precyzyjnej pracy można powiedzieć benedyktyńska praca. Dziś już nikt nie musi przepisywać książek, ale Benedyktyni organizują w Tyńcu zajęcia, na których można samemu spróbować jak wyglądało przepisywanie ksiąg i przerysowywanie ilustracji.

Wiele pracy wymagał też częste odbudowywanie zabudowań opactwa. Pierwszy klasztor i kościół zniszczyli Tatarzy – po ich ataku mnisi postanowili zbudować mury. Potem opactwo zniszczyło trzęsienie ziemi, uderzenie pioruna i liczne wojny. Mury obronne dookoła wzgórza pozostały do dziś – przypominają, o tym, że toczyło się tu wiele walk, a przez pewien czas opactwo było nawet twierdzą wojskową. Można z nich podziwiać widok na Wisłę, skałki wapienne i wieś Piekary

Wchodząc na teren Wzgórza Tynieckiego warto przypomnieć sobie, że dawno temu mnisi nie mogli wychodzić za mury klasztorne, a ludzie spoza klasztoru nie mogli wchodzić na teren opactwa – kiedy czegoś potrzebowali od mnichów, albo chcieli im coś przekazać pukali w małe okienko obok bramy wejściowej, gdzie dyżurował jeden z mnichów. Dziś mnisi chętnie przyjmują gości i każdy może wjeść na dziedziniec opactwa.

Tuż za bramą, na prawo od wejścia zobaczymy Opatówkę – mieszkał w niej opat – najważniejszy mnich w klasztorze. Dziś mieści się tu Dom Gości, a opat mieszka razem z mnichami – w klasztorze (żółty budynek obok kościoła). Pośrodku klasztoru znajduje się wirydarz – czyli wewnętrzny ogródek dla mnichów. Dookoła wirydarza prowadzi korytarz – tzw. krużganki (można je zwiedzać z przewodnikiem).

Na dziedzińcu możemy też zobaczyć pozostałości murów dawnych budynków gospodarczych (kuchni, piekarni) oraz studnię, z którą związana jest legenda o Jaśku i Staszku. Obok studni znajduje się odbudowany niedawno budynek byłej biblioteki (dziś muzeum).
Autor:
Data dodania:
Wczytuję komentarze ...