Zima w Białowieży

Zupełnie przypadkiem i w ostatniej chwili zainteresował nas post „Zielony Styczeń” opublikowany w Internecie przez Stowarzyszenie Tropinka (skupia zafascynowanych Podlasiem mieszkańców tych okolic i przybyszów z innych części Polski i Europy) wraz z Koalicją Mieszkańców Puszczy (nieformalna grupa mieszkańców Puszczy Białowieskiej, którzy chcą uatrakcyjnić życie sąsiadom oraz ludziom, którzy przyjeżdżają poznać Puszczę z innych zakątków Polski).



Nadarzyła się okazja wyjazdu na kilka dni do Białowieży i wzięcia udziału w całej gamie ciekawych i inspirujących wydarzeń, warsztatów i spacerów w ramach akcji „Zielony Styczeń w Puszczy Białowieskiej”. Większość wydarzeń odbywała się w kinie Żubr lub jego najbliższej okolicy, a więc z naszej kwatery przy ul. Zastawa (polecamy Domek Jaskółka) wystarczyło pokonać 1,5 km przez uroczy Park Pałacowy (będący częścią Białowieskiego Parku Narodowego), by znaleźć się w centrum wydarzeń tego niewielkiego miasteczka. Szczęściem, mimo braku zimy w centrum Polski, tu zalegał śnieg i młodsza córka pokonywała wspomnianą odległość na sankach. Natomiast syn i córka starsza zasmakowali przygody przemieszczania się na nartach biegowych.

Białowieża zauroczyła nas już na trasie wjazdowej, gdy drzewa uginając się pod naporem świeżego śniegu utworzyły dla nas swoisty tunel jakby do zaczarowanej krainy. Można więc powiedzieć, że była to miłość od pierwszego wejrzenia. Nocleg w domku z kominkiem i poddaszem dodawał jeszcze więcej uroku.

Wzięliśmy udział w magicznych wydarzeniach:

- w samym kinie Żubr były to projekcje Sagi Prastarej Puszczy, odcinki „Opowieść o żuku” oraz „Opowieść o Sóweczce”;

- w salach BOK-u (Białowieski Ośrodek Kultury w budynku kina Żubr) to warsztaty „Wilk w kulturze” na podstawie książeczki „Wilczek Milczek” oraz „Sowy w kulturze” na podstawie książeczki „Bubuś Puchaczek” – wynieśliśmy z nich nie tylko nową wiedzę, ale i twórczość własną (pierwsza styczność dzieci z igłą i nitką, nie licząc prób nawlekania, która zaowocowała pięknymi wilczkami-zakładkami i sówkami-maskotkami);

- na Stacji Białowieża Pałac (przepięknie zrekonstruowana, nieczynna obecnie końcowa stacja kolejowa pamiętająca czasy cara, wstęp płatny), gdzie urządzono Park Wiedzy i Zabawy oraz ogród z Białowieską Aleją Gwiazd. Zostaliśmy zaproszeni do tematycznej gry terenowej, do zabawy na przyrodniczym placu zabaw, a gdyby nie pora roku, to skorzystalibyśmy z pewnością z zaproszenia na herbatkę, którą można popijać pod wiatą lub siedząc wygodnie na leżaku w otoczeniu pięknego ogrodu angielskiego;

- w budynku PAN-u wysłuchaliśmy prezentacji archeologicznej dla dzieci „Co archeolog robi w Puszczy”;

- odbyliśmy spacer z historią w tle „Aleją Dębów Królewskich” prowadzony przez Tomasza Samojlika;

- wyruszyliśmy z przewodnikiem na wyprawę do Rezerwatu Ścisłego Białowieskiego Parku Narodowego;

- odwiedziliśmy żubry (ale również dziki, łosie, a nawet młodego wilczka) w Rezerwacie Pokazowym Żubrów;

- zajrzeliśmy do Skansenu Architektury Drewnianej Ludności Ruskiej Podlasia znajdującego się kilka kroków od naszego domku;

- pod okiem przewodnika obejrzeliśmy eksponaty i wystawy Muzeum Przyrodniczo-Leśnego Białowieskiego Parku Narodowego;

- braliśmy udział w ciekawych warsztatach (np. bawiliśmy się w wykrywanie wit. C) w Dworku Gubernatora Grodzieńskiego (usytuowany w Parku Pałacowym). Choć wygląda jak wyjęty z rosyjskiej bajki, istnieje naprawdę, i to od 1845 roku! Zabawy ruchowe na zewnątrz budynku udaremnił niestety padający coraz mocniej deszcz.



Nie żal nam tak bardzo roztopionego śniegu, gdyż był to dzień naszego pożegnania z Białowieżą, a całe sześć dni pobytu korzystaliśmy ochoczo z uroków zimowego krajobrazu!

Autor: Danuta Gawałkiewicz
Autor:
Data dodania:
Wczytuję komentarze ...
cancel